Kazimierz Jancarz, ?

Metadata

Location ?
Date
Length 11:54

Watch and Listen

Full video (mp4, 11 min)
Preview video (mp4, 1 min)
Audio track (mp3, 11 min) Show player
×
0:00
0:00

TranscriptPlease note that this transcript is based on audio tracks and doesn't have to match exactly the video

Do Nowej Huty przyjechali ludzie z wiosek, którzy nie mieli tam pracy, były liczne rodziny, szukali pracy, znaleźli i pracę, i pieniądze. I początkowo znaleźli nawet wielkie zadowolenie z tej pracy. Oferowano im różne rozrywki, oferowano im wielkie pranie mózgów, masówki, ale ci ludzie zaczęli się stabilizować, zakładać rodziny. Jak się zakłada rodzinę, to się myśli już o dzieciach. Jak się myśli o dzieciach, to trzeba je wychować i wtedy nie poszli za propozycjami komunizmu wychować na socjalistycznego człowieka. No, poszli za tym, do czego byli wychowani, odwzorowali model swojej rodziny. Wychowywali do wiary w Boga, uczyli przykazań i dlatego zaczęli szukać kościoła. Był jeden kościół i to właściwie rozlatujący się kościół Opactwo Cystersów, które wtedy odżyło. Huta tam chodziła na nabożeństwa. Tam dzieci posyłali na religię i to partyjni, bezpartyjni. Wszyscy ludzie, bo trzeba tym dzieciom dać kręgosłup moralny. Nie byli przekonani do enigmatycznej propozycji moralności socjalistycznej. Wiedzieli, że trzeba na czymś trwałym oprzeć fundament wychowania swoich dzieci, a więc zaczęli sakramenty przyjmować, żyć życiem religijnym. A ponieważ byli to ludzie ze wsi, więc było im łatwo. Potem zaczęli ludzie porównywać, jak tutaj jest, jak jest gdzieś w świecie. Nauczyli się czytać, skończyli szkoły. A ponieważ ludzie ze wsi są ludźmi praktycznymi, dlatego zaczęli myśleć praktycznie. Umieli czytać i umieli myśleć i zaczęli porównywać i zaczęli już buntować się przeciwko wielości słów w socjalizmie i niezgodności praktyki socjalizmu. I dlatego były pierwsze już objawy nieufności, które potem przeradzały się w bunt. W 1960 roku, kiedy władza pozwoliła budować kościół, potem się wycofała, walka o krzyż, więzienia ludzi. To ludzi scementowało. Potem przyszła i Solidarność, kiedy wszyscy… Bo właściwie prawie nie istniały nowe związki, inne związki branżowe. Wszyscy opowiedzieli się za tymi ideałami, bo w nich odnaleźli ideały chrześcijańskie. I oni zaprosili księży do kombinatu, żeby tam odprawiać mszę świętą, spowiadać. Potem święcenie sztandarów. W tym widzieli urzeczywistnienie swoich ideałów. Tak, tak więc ta droga zaczęła się rozchodzić pierwsze: w świadomości. Ludzie umieli czytać, ale i zaczęli myśleć. Potem w porównaniu praktyki z ideami, a potem sami zaczęli sięgać do korzeni swojej tożsamości i zaczęli mieć pragnienie własnej tożsamości. I dlatego Papież, według mnie, dwa razy był w Nowej Hucie. Raz w Mogile - starej Nowej Hucie, gdzie koło krzyża się cała praca nad pracą rozgrywała, pierwsza parafia, wspólnota, a potem był w naszym kościele w Mistrzejowicach, który powstał z tych ludzi. Oni go wywalczyli, oni ten kościół budowali. I tutaj włożył ewangelię pracy w ręce ludzi Nowej Huty. No i tutaj dzięki temu to trwa.

Po okresie Solidarności, jakie jest nastawienie zwykłych ludzi do Partii?

Może raczej po wybuchu stanu wojennego, kiedy był ten wielki szok, kiedy partia znowuż wyciągnęła armię i zaczęła strzelać do robotników. Wielu ludzi rzuciło legitymacjami. Został właściwie tylko cały system nomenklatury, wojsko, milicja, urzędnicy, działacze partyjni. Do dzisiejszego dnia robotników prawie że nie ma w Partii. Jest ten establishment urzędniczy, biurokratyczny. I oni dalej swoje robią. Dużo gadają, obiecują, ale robotnicy są nieufni, nie wstępują. Kiedyś w Polityce był taki artykuł, w którym określono, że wstępuje się do Partii nie z przyczyn ideologicznych, wewnętrznych, ale wstępuje się do Partii z przyczyn - a bo łatwiej mieszkanie otrzymać, jakieś stanowisko, przydział. I Partia w tej chwili to jest grupa ludzi władzy, która rozumie już, tak mnie się wydaje, potrzebę reform i ciągle zabiega o zaufanie narodu, robotników szczególnie, ale ciągle się ich boi. I tak ja widzę, że robotnicy dalej nie ufają, bo jeśli się położyło na gorącą blachę rękę raz i sparzyło się, drugi raz sparzyło się, trzeci raz, to teraz jeszcze kłaść czwarty raz? Żeby się sparzyć? Przecież reformę będą robić ci sami, którzy kraj przez 40 lat do ruiny i nędzy doprowadzili. I to jest Partia. Bo oni wzięli ster rządów i ci sami ludzie zostali, od tej samej mentalności. Dlatego nie widzę dla niej perspektyw.

A co robi Kościół teraz poza zapewnianiem pociechy duchowej? Jak Kościół funkcjonuje jako kontrkultura?

Żeby to pytanie wypadło w odpowiedzi, trzeba troszeczkę, kilka słów o historii. Przez kilka powojennych lat do ‘56 Kościół, a więc wierni, biskupi i kapłani walczyliśmy o swoją tożsamość, żeby nie było tak jak w Czechosłowacji, że Kościół działa na koncesji partii. Że Kościół jest siłą niezależną, wolną, ma własną strukturę, własne prawo i musi się Partia z nim liczyć. Dzięki prymasowi Wyszyńskiemu, postawie duchowieństwa i wiernych ta sprawa została wygrana. Potem gdzieś do lat 70 była walka o dzieci. Partia postanowiła oderwać dzieci. Religię wyrzucono ze szkół i byliśmy zajęci organizacją katechizacji poza szkołą, bo dotychczas przez setki lat katecheza była w szkole. Wyrzucając ze szkoły, musieliśmy teraz całą bazę zrobić: salki katechetyczne, program katechizacji. Potem, kiedy przyszedł Gierek, postanowił młodzież oderwać. Kiedy to się nie udawało, Kościół zajął się młodzieżą. Kościół zajął się młodzieżą: oazy Ksiądz Blachnicki rozpoczął, duszpasterstwo akademickie, którego motorem był kardynał Wojtyła, potem pielgrzymki. Ta młodzież w kościele odnajdywała swoje problemy. Partia oferowała pracę, pieniądze, wygodę, szybkie awanse, ale przecież aspiracje ludzkie są głębsze. I w 1980 roku do Kościoła weszli ludzie dorośli, żądając, żeby Kościół coś też dla nich dał. Dorośli robotnicy byli jakby na uboczu. Tylko mieli chodzić do Kościoła, na składkę dawać, przy budowie pomóc. I teraz, kiedy weszli robotnicy ze swoimi problemami, Kościół musiał dać odpowiedź, my duchowni musieliśmy dać odpowiedź. Oczywiście nie mogliśmy się zająć dorosłymi metodą, jaką się pracuje z dziećmi, metodą, jaką się pracuje z młodzieżą. Dorosły człowiek to jest ogromny, bogaty świat, a więc świat świadomości, kultury, życia religijnego, duchowego, życia społecznego, ekonomicznego, gospodarczego, politycznego. I wybuchł problem nauki społecznej Kościoła. Już z księdzem Popiełuszką spotykałem się w stanie wojennym, z księdzem Jankowskim, z wieloma kolegami. Co tym ludziom dać, żeby ich uformować na odpowiedzialnych obywateli tego państwa, którzy nie są tylko poddani wpływom i manipulacji telewizji, prasy, propagandy, ale będą mieć własną świadomość swojej osobowości, swojej godności, którą wyrazili w Solidarności i którą przecięto. I Kościół stał się dla nich terenem, przestrzenią, gdzie mogli siebie wypełnić. Dopiero, tak, jak powiedziałem, mogę sprecyzować, co ja tu w ogóle robię. A więc po pierwsze, normalną pracę duszpasterską, msze święte, spowiedź, katechizacja. Dwadzieścia jeden godzin religii z dziećmi i z młodzieżą. I teraz specjalnie dla ludzi pracy, dla robotników, dla inżynierów centrum jest msza święta, ale po mszy świętej te kilka tysięcy ludzi musi coś do świadomości zabrać. A więc zapraszam profesorów ekonomii, redaktorów, dziennikarzy. Zapraszam artystów, plastyków, żeby organizowali wystawy, wykłady poszerzające świadomość. A dla niektórych organizujemy chrześcijańskie uniwersytety robotnicze, gdzie przez dwa lata solidnie wykłady są prowadzone z ekonomii, z polityki, z psychologii społecznej, z historii Polski, z nauki społecznej Kościoła, z etyki zawodowej, bo to wszystko leżało. To było dla dzieci, ale dorośli muszą znaleźć swój świat. Zapraszam muzyków, zapraszam filharmonię, żeby poszerzać świat wrażeń, wyobrażeń i świat świadomości, bo to jest cały świat nasz chrześcijański. I dzięki temu tutaj ta parafia, ten ośrodek duszpasterstwa robotników żyje swoim życiem.

Kazimierz Jancarz (1947–1993)

Kazimierz Jancarz

Kazimierz Jancarz (ur. 9 grudnia 1947, zm. 25 marca 1993) – polski ksiądz katolicki, działacz opozycji w PRL. Po ogłoszeniu stanu wojennego ks. Jancarz został duszpasterzem robotników. Organizował pomoc dla represjonowanych i poszkodowanych. W 1983 roku powołał do życia Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy, w ramach którego krakowscy akademicy wygłaszali dla robotników wykłady na temat religii, etyki, socjologii, historii i ekonomii. Po pacyfikacji Huty im. Lenina (maj 1988 r.), powołał Wikariat Solidarności z Potrzebującymi. Udzielał on pomocy materialnej poszkodowanym i bezrobotnym, organizował transporty żywności i odzieży dla najuboższych i prowadził ewidencję osób, które ucierpiały podczas strajku.