Krzysztof Kieślowski, 30. 11. 1999, ?

Questions to the narrator

Metadata

Location ?
Date 30. 11. 1999
Length 11:35

Watch and Listen

Full video (mp4, 11 min)
Preview video (mp4, 0 min)
Audio track (mp3, 11 min) Show player
×
0:00
0:00

TranscriptPlease note that this transcript is based on audio tracks and doesn't have to match exactly the video

W Polsce państwo subsydiuje filmy? Jak jest to możliwe, że są robione filmy, które są krytyczne wobec społeczeństwa?

Filmy może nie są krytyczne wobec społeczeństwa, raczej są krytyczne wobec sytuacji jaka jest w Polsce i wobec ludzi, którzy za nią biorą odpowiedzialność czyli wobec władzy raczej. Wie Pani, nie jest tak dużo filmów krytycznych w Polsce. Filmów krytycznych w Polsce robi się w istocie bardzo mało. Raz na parę lat się pojawia jakiś jeden czy drugi film, który ma jakiś poważny ton krytyczny wobec sytuacji która jest w Polsce. Myślę, że nie mogą władze sobie pozwolić by takich filmów w ogóle nie było, ponieważ po prostu wtedy polska kultura czy polski film byłyby kompletnie niewiarygodny zagranicą. W sytuacji kiedy mamy tak ostry kryzys polityczny, społeczny , gospodarczy, każdy, nie może sobie państwo pozwolić na to, żeby nie dać wyrazu temu kryzysowi w sztuce.

Ale mówi pan, że tych filmów nie ma tak dużo? Bo następne pytanie miało brzmieć: dlaczego państwo nie subsydiuje filmów bardziej błahych, bardziej komercyjnych?

Państwo subsydiuje bardzo dużo filmów błahych, 90%, 80% tych produkcji to są filmy bardzo błahe. Państwo subsydiuje takie filmy, tylko niestety my w Polsce nie umiemy ich robić. Mamy fatalną technikę, jeżeli się tutaj rozejrzyjcie po tej sali to zobaczycie jak ta technika wygląda. Nie umiemy robić filmów, które byłyby atrakcyjne, które by przyciągały do kin widzów. Raz na rok, dwa, trzy pojawia się film, który przyciąga milion, dwa miliony lub trzy miliony widzów. To jest bardzo rzadko. Takich filmów jest niewiele. Niestety po prostu nie potrafimy takich filmów robić, nie mamy środków. Nie mamy pieniędzy, nie mamy materiałów, nie mamy negatywów, nie mamy kamer, nie mamy wszystkiego co jest potrzebne do zrobienia atrakcyjnego, wizualnego, ściągającego do kina publiczność filmu. Nie umiemy tego robić.

A sądzi Pan, że byłoby to rzeczą, którą by państwo najbardziej chciało robić, tego typu filmy?

Przypuszczam, że bardzo by chciało, ale nie stać go na to.

Zmieniając temat: Jak wygląda Pana kontakt z cenzurą? Czy scenariusz jest czytany przez cenzurę i jaki tu ma Pan przykład działania cenzury?

Cenzura w Polsce to jest pojęcie bardzo szerokie, ono się nie ogranicza do urzędu Cenzury. Zawsze muszę to tłumaczyć zagranicą, bo cenzura się kojarzy z jednym urzędem i z jednym urzędnikiem. Tak nie jest. Cenzura w Polsce jest pojęciem dosyć szerokim, zaczyna się od cenzury wewnętrznej którą mam w sobie. Wiem co mogę opowiedzieć, a czego nie mogę opowiedzieć. Cenzura dotyczy każdego etapu realizacji. Zaczyna się od scenariusza, kończy się na gotowym filmie. To nie jest kontakt z urzędem, albo z jednym człowiekiem z urzędu. To jest przede wszystkim kontakt z Ministerstwem, z różnego rodzaju agendami tego Ministerstwa, z wydziałem programowym tego Ministerstwa. Oczywiście kończy się to zazwyczaj na cenzurze. To znaczy, Cenzura jako taka jako ten urząd nie czyta scenariuszy. Te scenariusze czyta Ministerstwo, i to zupełnie wystarczy, ponieważ Ministerstwo dokładnie wie co można opowiedzieć w filmie, a czego nie można opowiedzieć w filmie. Bardzo często zdarza się sytuacja, w której razem z Ministerstwem staramy się wywalczyć w późniejszym już etapie od cenzury, zaniechanie jakichś cięć, które oni proponują. To jest bardzo częste. Ale oczywiście Ministerstwo ma swoją własną cenzurę, samo jest w istocie cenzurą i bardzo precyzyjnie cenzuruje scenariusze, gotowe filmy. Mój kontakt, i każdego z nas, ten kontakt jest stały, wieczny, na każdym etapie. Myślę, że najniebezpieczniejsza jest cenzura własna wewnętrzna, którą mamy w sobie wszyscy.

Czy Pan by mógł dać jakiś własny przykład konfliktu z cenzurą?

Mam zawsze konflikty z cenzurą. Tych przykładów mogę dać kilkaset albo kilkadziesiąt. Zarówno moje filmy, jak i filmy wielu moich kolegów czy przyjaciół podlegają cenzurze i są wycinane najróżniejsze sceny. Mam film, który obecnie wszedł na ekrany, kilka miesięcy temu, nazywa się „Przypadek”, leżał sześć lat. Mam inne filmy, które leżały pięć lat, cztery lata, albo trzy lata - to zależy od sytuacji. Tych przykładów jest masa. Cenzura się przyczepia, chce wycięć w najróżniejszych miejscach. Często tam gdzie sam się nie spodziewam tego.

Na przykład?

Jaki by Pani chciała przykład? Naprawdę jest ich taka masa, że w tej chwili nie potrafię tego powiedzieć… Ostatnio wycięto mi na przykład z „Przypadku”, takim problemem było kilka słów Międzynarodówki, które śpiewano w niezbyt poważnej sytuacji. Mianowicie, goła baba i goły chłop po scenie miłosnej on jej zaśpiewał kilka taktów „Międzynarodówki” - trzeba to było wyciąć. Wycięto mi scenę, na której mi bardzo zależało, w której młody poeta, balladzista śpiewa na takim podziemnym koncercie piosenkę. Wycięto tę scenę, ponieważ ten balladzista pracuje obecnie w Wolnej Europie (Radio Wolna Europa) i wobec tego nie można było tego pokazywać, nie rozumiem dlaczego. Tak jakby nie istniał, kiedyś był bardzo znanym piosenkarzem w Polsce.

Czy są takie sytuacje, kiedy zaskakują Pana, że puszczają coś?

Tak, są.

Na przykład?

W tymże Przypadku , to jest ostatni film więc najłatwiej mi o nim mówić, tzn. ostatni puszczony. Tam był bardzo istotny dla mnie problem stosunku Polaków do Żydów, i problem 1968 roku, który w istocie w całości przeszedł.

Czy sądzi Pan filmy fabularne, dokumentalne robione w Polsce oddają prawdziwy obraz życia w Polsce?

Nie. Nie oddają, bo nie mogą oddać, ponieważ…

Moje pytanie będzie wycięte więc gdyby pan powiedział...

Myślę, że wie Pani, że filmy, które robimy wszystko jedno czy one są fabularne czy dokumentalne nie oddają, nie mówią całej prawdy o sytuacji w Polsce, ponieważ nie mogą jej powiedzieć. Mogą powiedzieć jakąś małą prawdę, jakąś część prawdy, jakiś fragment prawdy. Całej prawdy nie można opowiedzieć, ponieważ po prostu nie można tego w ogóle od filmu wymagać. To jest jeden temat ogólniejszy nieco. Przechodząc do konkretów, do sytuacji jaką mamy, myślę, że nie mogą tego powiedzieć, ponieważ istnieją właśnie te mechanizmy, o których tak dużo mówiliśmy, prawda, mechanizmy cenzury, autocenzury i mechanizmy pewnych tematów tabu, których się w Polsce w ogóle nie porusza publicznie, w ogóle.

Czy sytuacja zmieniła się od czasu lat pięćdziesiątych?

Od czasu lat pięćdziesiątych - myślę, że sytuacja się zmieniła bardzo oczywiście. Myślę, że nieprównanie więcej możemy teraz opowiedzieć niż w latach pięćdziesiątych. Myślę nawet, że wbrew pozorom możemy teraz powiedzieć więcej niż w latach siedemdziesiątych. Tyle tylko, że w latach siedemdziesiątych mogliśmy powiedzieć tyle, a teraz możemy powiedzieć tyle powiedzmy. Natomiast skala problemów w latach siedemdziesiątych była taka, a teraz jest taka. Możemy teraz niby powiedzieć więcej, ale w istocie, wobec skali problemów możemy teraz powiedzieć mniej.

Przechodząc do związku filmowców w Polsce a na Zachodzie. Jaka jest funkcja związku?

Związek filmowców w Polsce pełni jakąś taką funkcję ochrony swoich członków, ochrony szerzej pojętej niż to jest funkcją związkową na Zachodzie. To nie jest tylko ochrona interesów, pieniędzy, czy zawodu. To jest ochrona jak gdyby praw autorskich, praw do zrobienia określonego filmu, praw do wyświetlenia określonego filmu. Oczywiście związek filmowców nie może zrobić zbyt wiele. Niemniej jednak robi starania - i te starania czasem są uwieńczone powodzeniem - o to, żeby poszerzyć zakres swobód, które zarówno związek, jak i my wszyscy, jego członkowie – filmowcy, uważamy, że jest zbyt mały. Taka jest w istocie funkcja związku filmowców u nas.

Tak więc związek nie jest częścią kontroli państwowej nad filmowcami czy wręcz odwrotnie?

Wręcz odwrotnie, wręcz odwrotnie.

Jak to się stało, że ten związek przetrwał stan wojenny?

W okresie po stanie wojennym większość związków rozwiązano na skutek ostrych konfliktów między tymi związkami a władzami. Takie same plany były wobec związku filmowców. Związek filmowców ostał się dlatego w istocie, że zdecydował się na pewien kompromis. Kompromis ten polegał na tym po prostu, że musiał odejść przewodniczący tego związku, którym był wówczas Andrzej Wajda. Musieliśmy wybrać innego przewodniczącego. Inny przewodniczący jest człowiekiem bardzo porządnym i naszym kolegą. I uważam, że w istocie ten związek się nie zmienił. Choć może oczywiście znacznie mniej niż na początku latach osiemdziesiątych, kiedy w istocie związek pełnił bardzo ważne funkcje. W tej chwili nie. Myślę, że jest dobrze, i sam byłem zwolennikiem tego kompromisu, że ten związek się ostał i to mimo tych wszystkich burz, które nad nami przeszły. W jakimś sensie mamy się do kogo odwołać, mamy do kogo pójść, mamy z kim porozmawiać, jak po prostu do kolegów. To jest w dalszym ciągu i jak nastaną lepsze czasy (bardzo w to wątpię, ale może) to będziemy mieli swoją organizację jednak istniejącą. Ta struktura będzie trwała, będzie istniała.

Problem w innych związkach twórczych dotyczył tego, że nie chcieli się zgodzić na kompromis?

Problem w innych związkach twórczych był taki, że nie chcieli się zgodzić na kompromis. Zresztą, kompromisy, których od nich żądano były poważniejsze i ja rozumiem, że nie mogli się na nie zgodzić, po prostu.

Słyszałam, że pan powiedział coś podobnego, że nie podoba nam się obecna sytuacja.

Tak, to jest prawda, tak dokładne się wyraziłem kiedyś.

Byli tacy, którzy się krytycznie ustosunkowali.

Byli tacy, którzy się krytycznie ustosunkowali ponieważ uważali, że nie można z tym żyć. Ale mam wrażenie, że mylili się, ponieważ wszyscy żyją.

O czym jest obecny film, który pan kręci?

To jest jeden z dziesięciu filmów, które realizuję. Większość z nich jest do telewizji, część do kina. Tytuł wszystkich tych filmów brzmi DEKALOG. To jest Dekalog 1,2,3,4,5 aż do 10, jak zresztą sama nazwa wskazuje. Ten film, który tutaj robimy w sali sądowej nosi tytuł Dekalog 5. Jest filmem dla kina, dla telewizji także. Opowiada historię mordercy taksówkarza i historię tego jak ten morderca zostaje powieszony. Jest to jak przypuszczam jeden z pierwszych, bardzo takich wyrazistych obrazów wykonania kary śmierci w kraju takim jak nasz.

Dlaczego pan robi filmy, jaka jest pana motywacja?

Nie wiem, być może to jest to, o czym już mówiliśmy, malutki kawałeczek prawdy, można jednak czasem spróbować pokazać. Prawdziwa motywacja może jest taka, że chcę ludziom opowiedzieć jakąś historię, która wydaje mi się ważna w tym momencie życia, w tym momencie czasu w naszym kraju. W naszej sytuacji wydaje mi się ważne, żeby powiedzieć to a nie co innego akurat w tej chwili. Sam nie wiem dlaczego robię filmy.

Krzysztof Kieślowski (1941–1996)

Krzysztof Kieślowski

Krzysztof Kieślowski (ur. 27 czerwca 1941 - zm. 13 marca 1996) – polski reżyser i scenarzysta filmowy, Członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich, w latach 1978–1981 wiceprezes SFP. Od 1990 honorowy członek Brytyjskiego Instytutu Filmowego, od 1995 Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Otrzymał liczne nagrody na festiwalach międzynarodowych, m.in. Grand Prix MFF w Mannheim (1975), Złoty Medal na MFF w Moskwie (1979), Europejską Nagrodę Filmową „Felix” (1988), Złotego Lwa na MFF w Wenecji (1993) i Główną Nagrodę „Air Canada” na MFF w Vancouver (1994), dwukrotnie Złote Lwy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych (1979, 1988). Wielokrotnie wyróżniony nagrodą FIPRESCI (1979, 1988, 1989, 1991).